- To masz porządnie przesrane stary. - poklepał po ramieniu zdołowanego blondyna.
- Nie ciesz się za bardzo. On dochodzi do naszego liceum. - powiedział załamany. Kiba głośno westchnął. Od niepamiętnych czasów się nie lubili. Menma był też strasznym kobieciarzem i zgarniał mu wszystkie dziewczyny sprzed nosa. Ale jednego mu nie zapomni. To było w drugiej gimnazjum...
" Brązowowłosy chłopak wracał od Naruto. Było już bardzo późno więc się spieszył, ale nie biegł. Rodzicie wyjechali w sprawie służbowej o dziwo, przecież są weterynarzami. Może po prostu chcieli się wyrwać z domu? Nie dziwie się. Wiedział, że Hana może go ochrzanić ale wiedział też, że i tak jej nie posłucha. Ona też o tym wiedziała. Ale w końcu ma go pilnować. Poprawił spadający mu czerwony szalik z szyji. " Może lepiej byłoby zostać u nich na noc, tak jak proponował pan Minato! Jakoś by się to wyjaśniło" - pomyślał. Lepsze to niż wyjście o 23. kiedy jest -10 stopni. Ale on zachował się jak wychowany człowiek i grzecznie odmówił. Nie obyło się bez namawiania i innych podobnych. Teraz lekko żałował. Ale wróci do domku, położy się w ciepłym łóżku pod cieplutkim kocem i włączy sobie jakiś denny serial w telewizji. Leniwie zamknął oczy. Nie patrzył na drogę, i tak nikt nie szedł tą ścieżką. Kiedyś jak byli w podstawówce obmyślili razem z Naruto to ścieżkę. Taki mały skrót na wszelki wypadek. Znają go tylko on, blondyn, Sasuke i ... MENMA?! Otworzył szerzej oczy na widok twarzy chłopaka tak blisko jego. Nogi chłopaka same poszły do przodu a czoła młodzieńców zderzyły się z niewielką siłą, lecz na tyle mocną by upadli.
- Uważaj jak chodzisz idioto! - wykrzyknął Menma rozmasowując obolałe miejsce. Kiba zmarszczył brwi. To jego wina, że ten głupek na niego wszedł?
- Mógłbym powiedzieć to samo!
- Dobra, weź zejdź mi z oczu. - syknął wstając z ziemi. Przez chwilę Kibie wydawało się, że chłopak się rumieni. Spojrzał na niego na odchodnym i nie pomylił się. Na bladej twarzy gościły dwa niewielkie zaróżowienia.
- Menma...czy ty... się.. rumienisz? - lekko zachichotał. Gdyby wzrok mógłby zabijać brązowowłosy już by leżał w grobie. Czarnooki ciskał w niego milionami gromów z nieba. Nic nie powiedział tylko prychnął i skierował się, najprawdopodobniej do domu Uzumakich. Kiba wstał, otrzepał się i wrócił do domu.
Wchodząc do swojego mieszkania poczuł woń perfum swojej mamy. "Tak wcześnie wróciła?" - pomyślał. Rozejrzał się po domu. Na stole leżały dwie szklanki, talerz i niedojedzone ciasto. Ktoś tu był?
- Hana? - nikt mu nie odpowiedział. Zdjął ośnieżone buty i poszedł w kierunku pokoju swojej siostry, lecz tam jej nie zastał. Zaniepokoiło go to. Odwrócił się i wrócił do salonu. Już miał usiąść na kanapie lecz zauważył Hanę bez bluzki w samej bieliźnie i spodniach.
- Menma...Menma... - mruczała z błogim uśmiechem dziewczyna. Kibe zamurowało. Przed 10 minutami ten gość wpadł na niego z wypiekami na twarzy, a teraz jego siostra leży prawie naga na kanapie. Zacisnął mocniej pięści. Czy on... Hana? Potrząsnął lekko siostrą, lecz ta tylko odwróciła się na drugi bok.
- Hana kurde obudź się! - krzyknął w jej stronę. Zdezorientowana i obudzona dziewczyna odwróciła się do Kiby i jak w wojsku usiadła wyprostowana. Chłopak zadowolony skrzyżował ręce na piersi i oparł się o brzeg szklanego stolika.
- O.. hej... - powiedziała zaspana. Ręką tarła lewe oko. Kibie niebezpiecznie drgała brew. Głośno wpuścił powietrze o płuc. I na jednym wdechu mówił.
- Hana... Czy był tu Menma?
- Co?...Kto?.. Menma? Nie nie. - nerwowo machała dłońmi. - Nic się nie stało a tylko... - spojrzała na ubrudzony stolik. - Dziewczyny przyszły.
- I cię rozebrały? - dogryzł. - Hana mów prawdę. - westchnął nerwowo. Spojrzał na nią. Zamyślona, poczochrana, z zaspanymi oczami, z malinką na szyi ZARAZ JAK?! Otworzył szerzej oczy zachwiał się pod swoim ciężarem.
- Hana! Mnie nie oszukasz! - wskazał na różową plamkę przy obojczyku. Dziewczyna czerwona ze zdenerwowania wstała i i odwróciła się plecami do brata.
- Nie powinno cię obchodzić z kim się spotykam, nawet jeśli ma to być Menma! Zajmij się lepiej sobą i swoimi sprawami! Jestem już dorosła i...
- No właśnie! JESTEŚ DOROSŁA! - wykrzyknął. - Jesteś dorosła a zachowujesz się jak dziecko! Wiesz, że Menma jest moim rówieśnikiem prawda?! Wszyscy faceci świata, ale nie on! Wykorzysta cię i znajdzie dziewczyna W SWOIM WIEKU! - dodał. Dziewczyna tylko prychnęła. Zabrała koc i skierowała się na górę.
- Hana, zaczekaj!
- Nie jesteś święty braciszku, prędzej czy później i tak znajdę "haczyk" na ciebie. - usłyszał trzaśnięcie drzwiami. Bezwładnie usiadł na stoliku. "Znajdzie na mnie haczyk? O co jej teraz chodzi?" - pomyślał.
- Kurwa. - schował twarz w dłonie.
Następnego dnia doszło do bójki między Menmą a Kibą. Chodziło o Hanę. Kiba tak bardzo chciał, by skończyli ten chory związek, że nie opanował gniewu. Za to Menma chciał by chłopak w końcu dał mu święty spokój i jak to powiedział "truł dupe swojej siostrze". Skończyli w gabinecie dyrektorki Tsunade. Po tym zdarzeniu, Kiba nie raczył powiedzieć żadnego słowa do Menmy. Ewentualnie jakieś "głupek, debil, idiota, ciota, " Dlatego tak bardzo nienawidził Menmy."
- Cholera, czemu sobie o tym przypominam? - ocknął się i wrócił do rysowania po zeszycie Naruto.
Zaczęła się godzina wychowawcza klasy drugiej. Madara-sensei jak na każdej wychowawczej lekcji sprawdzał kartkówki więc uczniowie mieli spokój. Z wyjątkiem Yuny która 4 raz z kolei gniotła kartki i wrzucała do kosza. Zdenerwowana już Sachyia odwróciła się do niej i ze wzrokiem mordercy obserwowała jak koleżanka próbuje rozrysować plan nowej marionetki.
- Czy możesz mi powiedzieć po jaką cholerę będziesz budować kolejną lalkę? - spytała zdezorientowaną dziewczynę. Ta tylko spojrzała na nią i wróciła do poprzedniego zajęcia.
- Na pojedynek z Sasorim. - mruknęła niezrozumiale. Czynnością Yuny zainteresowała się koleżanka obok odwrócona wcześniej do Konan-Ayumi.
- Czy te marionetki które trzymasz w szafie ci nie wystarczą? - spytała.
- Nie. Na to potrzebuje nowej, świeżej i bardziej zajebistej marionetki. Żeby Sasoriemu szczęka opadła do samego jądra ziemi. Żeby wiedział kto tu rządzi. - odpowiedziała. Sachyia klepnęła się w czoło i odwróciła. Ayumi tylko lekko zachichotała i wróciła do rozmowy z Konan.
- Jeszcze zobaczycie. Pokonam cię Sasori Akasuna. - spojrzała lodowato na czerwono-włosego.
- Słuchajcie szczyle. - klasa lekko drgnęła i wyprostowała się na krzesłach. - Miała wam to przekazać pani Kurenai ale ma problemy ze... - odchrząknął. - ze zdrowiem. Więc tak w Grudniu w naszej szkole organizowany jest "Projekt Równości". Organizują go klasy 2 więc wy też musicie. - spojrzał na śmiejącego się Hidana.
- Tak jest! - zasalutował. - Ale o co chodzi? - spytał cichutko Kakuzu. Nie odpowiedział, fuknął i wrócił do słuchania nauczyciela.
- Kontynuując. Macie ustalić między sobą trzyosobowe grupy i przygotować projekt. Multimedialnie czy tam plastycznie, artystycznie coś w tym stylu. Zrozumiano?!
- Tak, Madaro- sensei! - wykrzynęła cała klasa.
- I, żeby nie było tak jak ostatnio panie Uchiha. Pan też jest w to wplątany.- Itachi spojrzał nerwowo na Nagato i Konan. Oni tylko pokiwali przecząco głowami.
- Tak psorze. - westchnął a na korytarzu rozległ się dzwonek.
- Bardzo dobrze a teraz spadać na przerwę!
- Możesz mi w końcu powiedzieć czym ty się tak właściwie podniecasz? - spytał chłodno Sasuke. Od poprzedniej lekcji ten głupek chodzi podminowany szczerząc się do każdego. Jest tu kilka dni a już chce sobie narobić opinie klasowego idioty? Typowe dla Naruto.
- No bo, no bo, no bo! - zbliżył twarz niebezpiecznie twarzy chłopaka i maślanymi oczami spojrzał na jego tęczówki. Na skroni Uchihy nerwowo drgała żyłka.
- No mów ty idioto! - Odepchnął twarz blondyna. Naruto skrzyżował ręce i spojrzał na kolegę.
- Nie.
- Co? - spytał tępo Sasuke. - Jakim ty jestes idiotą... Od kilkunastu minut prawie, że dochodzisz ze szczęścia a teraz mówisz mi zwykłe nie? Czy to według ciebie jest logiczne? - spytał załamany. Naruto tylko uśmiechnął się najszerzej jak mógł i skwitował.
- Nie. Sam się dowiesz. - wstał z podłogi i skierował się do sali. - Chodź, bo nie będziesz wiedział!
- Ludzie... - westchnął. - To takie tępe istoty. - dodał i poszedł w ślady za blondynem. W klasie byli prawie wszyscy, brakowało jedynie Hinaty co bardzo zaintrygowało Sasuke. Była na poprzednich lekcjach a teraz jej nie ma? Na wagary poszła? Ktoś ją podmienił? Uśmiechnął się lekko i usiadł obok Naruko.
- Pan Uchiha w dobrym nastroju? A cóż to się stało? - Spytał pobłażliwie udając jak najbardziej szlachecki ton, co bardziej rozbawiło czarnookiego. Dźgnął ją lekko w biodro na co ona oddala mu tym samym.
- Ała, Co ty masz z palcami? - spytał trzymając się na lewą częśĆ brzucha.
- To? - pokazała Swoje palce na co on skinął głową. - To tylko ładnie zrobione paznokcie. - uśmiechnęła się słodko.
- Baby.. - westchnął po czym od razu dostał w lewe ramię.
- Zważaj na słowa. - powiedziała i wzięła się za czytanie podręcznika od matematyki.
Do sali wszedł zdenerwowany pan Asuma, rzucił dziennik na blat i stanął na środku sali.
- Posłuchajcie mam super wiadomość. Właśnie udało mi się zorganizować dla was wycieczkę! I to nie byle jaką! Jedziemy na tydzień, na pewno na tydzień tylko nie gdzie, kiedy i o której... ale jedziecie na wycieczkę! - opowiedział na jednym tchu.
-Łu brawo pan Asuma... - mruknęła znudzona Ino.
- Ciesz się, że gdzieś jedziemy. - dogryzł Shikamaru. Blondynka tylko pokazała mu język i wzięła się za robienie zadań.
-No to wracamy do matematyki. - powiedział Asuma na to klasa jęknęła żałośnie.
Więc jest XD Nanami głupia i nie pisała gomen. Mam nadzieje, że wam się spodoba :3
" Brązowowłosy chłopak wracał od Naruto. Było już bardzo późno więc się spieszył, ale nie biegł. Rodzicie wyjechali w sprawie służbowej o dziwo, przecież są weterynarzami. Może po prostu chcieli się wyrwać z domu? Nie dziwie się. Wiedział, że Hana może go ochrzanić ale wiedział też, że i tak jej nie posłucha. Ona też o tym wiedziała. Ale w końcu ma go pilnować. Poprawił spadający mu czerwony szalik z szyji. " Może lepiej byłoby zostać u nich na noc, tak jak proponował pan Minato! Jakoś by się to wyjaśniło" - pomyślał. Lepsze to niż wyjście o 23. kiedy jest -10 stopni. Ale on zachował się jak wychowany człowiek i grzecznie odmówił. Nie obyło się bez namawiania i innych podobnych. Teraz lekko żałował. Ale wróci do domku, położy się w ciepłym łóżku pod cieplutkim kocem i włączy sobie jakiś denny serial w telewizji. Leniwie zamknął oczy. Nie patrzył na drogę, i tak nikt nie szedł tą ścieżką. Kiedyś jak byli w podstawówce obmyślili razem z Naruto to ścieżkę. Taki mały skrót na wszelki wypadek. Znają go tylko on, blondyn, Sasuke i ... MENMA?! Otworzył szerzej oczy na widok twarzy chłopaka tak blisko jego. Nogi chłopaka same poszły do przodu a czoła młodzieńców zderzyły się z niewielką siłą, lecz na tyle mocną by upadli.
- Uważaj jak chodzisz idioto! - wykrzyknął Menma rozmasowując obolałe miejsce. Kiba zmarszczył brwi. To jego wina, że ten głupek na niego wszedł?
- Mógłbym powiedzieć to samo!
- Dobra, weź zejdź mi z oczu. - syknął wstając z ziemi. Przez chwilę Kibie wydawało się, że chłopak się rumieni. Spojrzał na niego na odchodnym i nie pomylił się. Na bladej twarzy gościły dwa niewielkie zaróżowienia.
- Menma...czy ty... się.. rumienisz? - lekko zachichotał. Gdyby wzrok mógłby zabijać brązowowłosy już by leżał w grobie. Czarnooki ciskał w niego milionami gromów z nieba. Nic nie powiedział tylko prychnął i skierował się, najprawdopodobniej do domu Uzumakich. Kiba wstał, otrzepał się i wrócił do domu.
Wchodząc do swojego mieszkania poczuł woń perfum swojej mamy. "Tak wcześnie wróciła?" - pomyślał. Rozejrzał się po domu. Na stole leżały dwie szklanki, talerz i niedojedzone ciasto. Ktoś tu był?
- Hana? - nikt mu nie odpowiedział. Zdjął ośnieżone buty i poszedł w kierunku pokoju swojej siostry, lecz tam jej nie zastał. Zaniepokoiło go to. Odwrócił się i wrócił do salonu. Już miał usiąść na kanapie lecz zauważył Hanę bez bluzki w samej bieliźnie i spodniach.
- Menma...Menma... - mruczała z błogim uśmiechem dziewczyna. Kibe zamurowało. Przed 10 minutami ten gość wpadł na niego z wypiekami na twarzy, a teraz jego siostra leży prawie naga na kanapie. Zacisnął mocniej pięści. Czy on... Hana? Potrząsnął lekko siostrą, lecz ta tylko odwróciła się na drugi bok.
- Hana kurde obudź się! - krzyknął w jej stronę. Zdezorientowana i obudzona dziewczyna odwróciła się do Kiby i jak w wojsku usiadła wyprostowana. Chłopak zadowolony skrzyżował ręce na piersi i oparł się o brzeg szklanego stolika.
- O.. hej... - powiedziała zaspana. Ręką tarła lewe oko. Kibie niebezpiecznie drgała brew. Głośno wpuścił powietrze o płuc. I na jednym wdechu mówił.
- Hana... Czy był tu Menma?
- Co?...Kto?.. Menma? Nie nie. - nerwowo machała dłońmi. - Nic się nie stało a tylko... - spojrzała na ubrudzony stolik. - Dziewczyny przyszły.
- I cię rozebrały? - dogryzł. - Hana mów prawdę. - westchnął nerwowo. Spojrzał na nią. Zamyślona, poczochrana, z zaspanymi oczami, z malinką na szyi ZARAZ JAK?! Otworzył szerzej oczy zachwiał się pod swoim ciężarem.
- Hana! Mnie nie oszukasz! - wskazał na różową plamkę przy obojczyku. Dziewczyna czerwona ze zdenerwowania wstała i i odwróciła się plecami do brata.
- Nie powinno cię obchodzić z kim się spotykam, nawet jeśli ma to być Menma! Zajmij się lepiej sobą i swoimi sprawami! Jestem już dorosła i...
- No właśnie! JESTEŚ DOROSŁA! - wykrzyknął. - Jesteś dorosła a zachowujesz się jak dziecko! Wiesz, że Menma jest moim rówieśnikiem prawda?! Wszyscy faceci świata, ale nie on! Wykorzysta cię i znajdzie dziewczyna W SWOIM WIEKU! - dodał. Dziewczyna tylko prychnęła. Zabrała koc i skierowała się na górę.
- Hana, zaczekaj!
- Nie jesteś święty braciszku, prędzej czy później i tak znajdę "haczyk" na ciebie. - usłyszał trzaśnięcie drzwiami. Bezwładnie usiadł na stoliku. "Znajdzie na mnie haczyk? O co jej teraz chodzi?" - pomyślał.
- Kurwa. - schował twarz w dłonie.
Następnego dnia doszło do bójki między Menmą a Kibą. Chodziło o Hanę. Kiba tak bardzo chciał, by skończyli ten chory związek, że nie opanował gniewu. Za to Menma chciał by chłopak w końcu dał mu święty spokój i jak to powiedział "truł dupe swojej siostrze". Skończyli w gabinecie dyrektorki Tsunade. Po tym zdarzeniu, Kiba nie raczył powiedzieć żadnego słowa do Menmy. Ewentualnie jakieś "głupek, debil, idiota, ciota, " Dlatego tak bardzo nienawidził Menmy."
- Cholera, czemu sobie o tym przypominam? - ocknął się i wrócił do rysowania po zeszycie Naruto.
Zaczęła się godzina wychowawcza klasy drugiej. Madara-sensei jak na każdej wychowawczej lekcji sprawdzał kartkówki więc uczniowie mieli spokój. Z wyjątkiem Yuny która 4 raz z kolei gniotła kartki i wrzucała do kosza. Zdenerwowana już Sachyia odwróciła się do niej i ze wzrokiem mordercy obserwowała jak koleżanka próbuje rozrysować plan nowej marionetki.
- Czy możesz mi powiedzieć po jaką cholerę będziesz budować kolejną lalkę? - spytała zdezorientowaną dziewczynę. Ta tylko spojrzała na nią i wróciła do poprzedniego zajęcia.
- Na pojedynek z Sasorim. - mruknęła niezrozumiale. Czynnością Yuny zainteresowała się koleżanka obok odwrócona wcześniej do Konan-Ayumi.
- Czy te marionetki które trzymasz w szafie ci nie wystarczą? - spytała.
- Nie. Na to potrzebuje nowej, świeżej i bardziej zajebistej marionetki. Żeby Sasoriemu szczęka opadła do samego jądra ziemi. Żeby wiedział kto tu rządzi. - odpowiedziała. Sachyia klepnęła się w czoło i odwróciła. Ayumi tylko lekko zachichotała i wróciła do rozmowy z Konan.
- Jeszcze zobaczycie. Pokonam cię Sasori Akasuna. - spojrzała lodowato na czerwono-włosego.
- Słuchajcie szczyle. - klasa lekko drgnęła i wyprostowała się na krzesłach. - Miała wam to przekazać pani Kurenai ale ma problemy ze... - odchrząknął. - ze zdrowiem. Więc tak w Grudniu w naszej szkole organizowany jest "Projekt Równości". Organizują go klasy 2 więc wy też musicie. - spojrzał na śmiejącego się Hidana.
- Tak jest! - zasalutował. - Ale o co chodzi? - spytał cichutko Kakuzu. Nie odpowiedział, fuknął i wrócił do słuchania nauczyciela.
- Kontynuując. Macie ustalić między sobą trzyosobowe grupy i przygotować projekt. Multimedialnie czy tam plastycznie, artystycznie coś w tym stylu. Zrozumiano?!
- Tak, Madaro- sensei! - wykrzynęła cała klasa.
- I, żeby nie było tak jak ostatnio panie Uchiha. Pan też jest w to wplątany.- Itachi spojrzał nerwowo na Nagato i Konan. Oni tylko pokiwali przecząco głowami.
- Tak psorze. - westchnął a na korytarzu rozległ się dzwonek.
- Bardzo dobrze a teraz spadać na przerwę!
- Możesz mi w końcu powiedzieć czym ty się tak właściwie podniecasz? - spytał chłodno Sasuke. Od poprzedniej lekcji ten głupek chodzi podminowany szczerząc się do każdego. Jest tu kilka dni a już chce sobie narobić opinie klasowego idioty? Typowe dla Naruto.
- No bo, no bo, no bo! - zbliżył twarz niebezpiecznie twarzy chłopaka i maślanymi oczami spojrzał na jego tęczówki. Na skroni Uchihy nerwowo drgała żyłka.
- No mów ty idioto! - Odepchnął twarz blondyna. Naruto skrzyżował ręce i spojrzał na kolegę.
- Nie.
- Co? - spytał tępo Sasuke. - Jakim ty jestes idiotą... Od kilkunastu minut prawie, że dochodzisz ze szczęścia a teraz mówisz mi zwykłe nie? Czy to według ciebie jest logiczne? - spytał załamany. Naruto tylko uśmiechnął się najszerzej jak mógł i skwitował.
- Nie. Sam się dowiesz. - wstał z podłogi i skierował się do sali. - Chodź, bo nie będziesz wiedział!
- Ludzie... - westchnął. - To takie tępe istoty. - dodał i poszedł w ślady za blondynem. W klasie byli prawie wszyscy, brakowało jedynie Hinaty co bardzo zaintrygowało Sasuke. Była na poprzednich lekcjach a teraz jej nie ma? Na wagary poszła? Ktoś ją podmienił? Uśmiechnął się lekko i usiadł obok Naruko.
- Pan Uchiha w dobrym nastroju? A cóż to się stało? - Spytał pobłażliwie udając jak najbardziej szlachecki ton, co bardziej rozbawiło czarnookiego. Dźgnął ją lekko w biodro na co ona oddala mu tym samym.
- Ała, Co ty masz z palcami? - spytał trzymając się na lewą częśĆ brzucha.
- To? - pokazała Swoje palce na co on skinął głową. - To tylko ładnie zrobione paznokcie. - uśmiechnęła się słodko.
- Baby.. - westchnął po czym od razu dostał w lewe ramię.
- Zważaj na słowa. - powiedziała i wzięła się za czytanie podręcznika od matematyki.
Do sali wszedł zdenerwowany pan Asuma, rzucił dziennik na blat i stanął na środku sali.
- Posłuchajcie mam super wiadomość. Właśnie udało mi się zorganizować dla was wycieczkę! I to nie byle jaką! Jedziemy na tydzień, na pewno na tydzień tylko nie gdzie, kiedy i o której... ale jedziecie na wycieczkę! - opowiedział na jednym tchu.
-Łu brawo pan Asuma... - mruknęła znudzona Ino.
- Ciesz się, że gdzieś jedziemy. - dogryzł Shikamaru. Blondynka tylko pokazała mu język i wzięła się za robienie zadań.
-No to wracamy do matematyki. - powiedział Asuma na to klasa jęknęła żałośnie.
Więc jest XD Nanami głupia i nie pisała gomen. Mam nadzieje, że wam się spodoba :3