Layout by Raion

Zapowiedź

W sumie to sama nie bardzo wiem co będzie w następnej nocte. XD Cóż, niespodzianka! XD

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wydanie świąteczne - "Wesołych Świąt, dattebayo!"

W domu Uzumakich od rana nerwowo biegała Kushina. Dziś jest 24 Grudzień. Wigilia. Czas miłości i pokoju. To dzisiaj, wszyscy zasiadają do jednego stołu, by cieszyć się sobą. Taki też zamiar, miała spędzić dzisiaj dzień rodzina Uzumaki. Choć w domu nie było zbyt świątecznie. Kushina, zawsze przygotowywała wszystko na ostatnią chwilę. Ale dzisiaj ma być inaczej. Bo wszyscy tu byli. W małym mieszkanku Naruto było sporo osób które coś robiły. W kuchni zasiedli najbardziej poważni, choć nie zawsze panowie. Prościej mówiąc Panowie Uchiha. Sasuke z Itachim starali się "utworzyć" Makowca, według przepisu pana Fugukaku. Oczywiście nie obyło się bez kłótni, które zawsze uciszała ich matka. Dochodziła 14, a jeszcze nic praktycznie nie było zrobione. W salonie stała żywa choinka, która ubierały Sakura, Ino i Hinata. Miała być piękna. Najpiękniejsza ze wszystkich. I taka będzie. Rozwieszały kolorowe łańcuchy, bombki i lampki. Kolory mieszały się ze sobą tworząc niesamowity efekt. Tylko jeden, najbardziej z roześmianych i radosnych osób siedział w pokoju, kurczowo trzymając poduszkę w objęciach. Jego stanem zaczęła martwić się od dawna w nim zakochana - Hinata. Poszła na górę, i gdy była już przy drzwiach zapukała.
  - N-Naruto - kun? - zajrzała do jego pokoju. Było czysto. Nawet za czysto, znając młodego Uzumakiego. Wszystko było pięknie poukładane, a na podłodze nie walały się ubrania. Widać było dywan. - Hej..Wstawaj. - podeszła do niego i lekko poruszyła jego ramię. Uzumaki stęknął, wysuwając jedno oko spod poduszki. 
  - Nie... - westchnął. - Menma tam będzie.. Nie chcę sobie popsuć Šwiąt. - mocniej przyłożył pościel do twarzy. Granatowowłosa usiadła na łóżku obok niego i zaczęła swój monolog.
   - Ale kiedy nie wyjdziesz, popsujesz nam Święta wiesz? Zrozum Boże Narodzenie to czas wybaczania wszystkiego swoim bliskim. Nie ważne jak ciężkie grzechy popełnił Menma. Musisz mu wybaczyć w końcu jesteście rodziną. On potrzebuję przebaczenia, by się zmienić. Nie możesz tylko patrzeć na to jak ty będziesz się czuć. To wtedy będzie egoistyczne.. - zamilkła, uświadamiając sobie co powiedziała. Blondyn podniósł się oszołomiony faktem, ile słów wypowiedziała jego koleżanka nie mdlejąc i nie rumieniąc się.
Uśmiechnął się szeroko zadowolony. Rzucił poduszkę w bok i z całej swojej siły wyskoczył z łóżka. 
   - Hinata, zaraz do was zejdę! - wykrzyknął z głębi szafy. Dziewczyna pokiwała twierdząco głową i wyszła, zostawiając Uzumakiego samego, próbującego zapiąć rozporek od spodni
  
  - I jak Hinatka, zejdzie? - spytała Kushina, rozkładając razem z Minato sztućce.
  - T-tak.. Coś pomóc? - skoczyła radośnie z ostatniego schodka na podłogę. Widok był piękny. Wszystkie znane jej osoby siedziały przy jednym dużym stole, zaciekle ze sobą rozmawiając. O sporcie, samochodach, zwierzętach. Przy stole, nie mogło zabraknąć  zabawnej paczki Akatsuki, która także zaprosiła pani Kushina. Do drzwi zadzwonił dzwonek.
  - Otworzę~! - usłyszeli donośny krzyk z góry. Naruto pośpiesznie zbiegł ze schodów trącając Hinate, przez co został zbesztany przez matkę. Przekręcił zamek w drzwiach i z uśmiechem na ustach otworzył je.
 - WESOŁYCH ŚWIĄT~! ~ do jego domu wpadły trzy dziewczyny z czapkami Mikołaja na głowach.
  - Co tak pięknie pachnie? - spytała Yuna wdychając przyjemny zapach świątecznego jedzenia.
   -Kolacja Wigilijna? - dopytywała się Ayumi, uwieszając się na szyi Uzumakiego.
   - Możemy zostać? - powiedziały głośno razem, wpatrując się wielkimi oczkami w Kushinę.
  - Noo - zawahała się - Jakieś miejsce się znajdzie, zapraszam!

I tak zaczął się wieczór Wigilijny w domu rodziny Uzumakich. Niedługo po przyjściu dziewczyn, podano tradycyjne 12 potraw.Zajadali się nimi, śmiejąc się z wygłupiającego Hidana i Naruto. Przez cały ten wieczór nie było słychać jego kłótni z Menmą. Wydawałoby się, że chłopak cieszy się z jego obecności.
 Nadszedł czas prezentów, gdy pierwsza gwiazdka zajaśniała na niebie. Na fotelach, kanapach i stole, pojawiły się kolorowe torebki z różnymi wzorkami. Prezenty były przeróżne. Od niewinnej róży do przepięknego wisiorka, którą Naruko dostała od Sasuke. 
Wszyscy bardzo cieszyli się z otrzymanych prezentów. Nawet niezapowiedziani goście dostały mały upominek. Atmosfera była miła i przyjemna.
  Ale nadszedł czas pożegnania, gdy zegar wybił godzinę 21.
  - Poczekajcie, zaczekajcie! Nie zrobiliśmy jeszcze jednego! - zastawił drogę pierwszym wychodzącym osobą drzwi.
  - Naruto ma rację! A życzenia? - rozłożyła bezwładnie ręce Sakura.
  - Ustawcie się wszyscy, w ładnym rządku! - kierował nimi młody Uchiha. Włączył kamerę i ustawił się razem z przyjaciółmi.
  - W te święta chcielibyśmy życzyć wszystkich czytelnikom.. - zaczęła Kushina.
   - Zdrowia, miłości i szczęścia.. - kontynuował Minato
  - By wam uśmiech z twarzy nie schodził! - wykrzyknął radośnie Jirayia.
  - Miłej, rodzinnej atmosfery.. - dokańczał Nagato.
  - Dużo wspaniałych prezentów... - dodał swoje trzy groszę Hidan.
  - Niedużo nabytych kilogramów - westchnęła Konan z Ino.
  - I oczywiście zakrapianego Sylwestra! - skończył Menma.
  - ŻYCZYMY WAM WSZYSTKIM WESOŁYCH ŚWIĄT! - wykrzyknęli wszyscy radośnie z uśmiechami na twarzy. 

~~~~~~
Dołączam się do życzeñ bohaterów!
Zdrowych, spokojnych i radosnych świąt wam życzę! :3
Z rozdziałem, musicie niestety poczekać do Nowego Rokum gdyż dopiero będze po nim. 
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU~!
Autorka :3

piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział siódmy - "Od wrogów do przyjaciół"

Jejkuu~! Pragnę wam podziękować tym moim 8 obserwatorom *-* Za to, że jesteście, komentujecie i oceniacie moje wysiłki. Obiecane SasoYuna xD Zachęcam do czytania <3

W domu panował istny chaos. Mimo iż w niewielkim mieszkaniu, umieszczonym w czteropiętrowym bloku, mieszkały 3 dziewczyny, to pokój jednej z nich był pobojowiskiem. W średniej wielkości pokoju, na wąskim łóżku siedziała dziewczyna. Dwa, długie warkocze opadały na kolana, a ona sama siedziała zgarbiona nerwowo szukając czegoś w laptopie. Ręką podpierała podbródek, a jej oczy błądziły szybko po treści. Otworzyła szerzej oczy i pisnęła z radości. Zamknęła laptopa i omijając zgniecione kartki wyszła z pokoju.
  - Idziesz gdzieś? - usłyszała głos za swoimi plecami. W drzwiach stała Ayumi, jak zwykle ubrana w swój fartuch.
  - Tak, znalazłam sklep dla marionetkarzy! A ty znowu siedzisz przy tym.. - westchnęła, zarzucając na siebie kurtkę. Usłyszała tylko ciche jęknięcie.
  - Mam wolne, to czemu by nie robić czegoś dla siebie?
  - Dla siebie? Siedzenie przy jakiś tam chemikaliach... Czysta przyjemność - zachichotała. Ayumi warknęła coś pod nosem i zatrzasnęła drzwi do swojego pokoju. Zielonooka Wyszła z domu, zamykając drzwi na klucz.
   - Ulica Piaskowa 14, dzielnica... To chyba tutaj - przyglądała się kartce na której wypisany był adres. Uniosła głowę do góry, by dokładnie spojrzeć na sklep. Na samej górze widniał napis "Wszystko dla marionetkarzy". Pomalowany był w brązowy kolor, minimalnie różniącym się od barwy bloku, w którym był umiejscowiony. Weszła do sklepu. Złoty dzwoneczek zadzwonił pod wpływem otwierających się drzwi. Poczuła zapach drewna. Kochała go. Po lewej stronie sklepu znajdowały się części do marionetek. Linki czy też inne. Mimowolnie uśmiechnęła się, widząc te rzeczy.
   - Ekhm.. Mogę w czymś pomóc? - usłyszała donośny głos mężczyzny. Odwróciła się i zaczęła przyglądać mu się podejrzliwie. Miał krótkie, roztrzepane kasztanowe włosy i brązowe oczy. Na rękach miał czarne rękawiczki w niektórych miejscach, ubrudzone biała farbą.
   - Właściwie to... - odchrząknęła. - Nie trzeba, sama poszukam.
  -  Na pewno? Widzę cię tu pierwszy raz.
  - Tak, tak dziękuje - podrapała się nerwowo po karku i wróciła do oglądania dużego regału z marionetkami. Było tam praktycznie wszystko. Marionetki duże, małe, kolorowe czy też nie, ukazujące różne postacie, babci Lub dziadka. Ale wydawało się tu też dziwnie pusto i nieprzyjemnie. Po minie chłopaka, można wywnioskować, że jest znudzony pracą tutaj. Brak klientów? Czy, aż tak mało osób nie wie, że marionetki to prawdziwa sztuka? Prychnęła pod nosem. Gdyby tylko poznała kogoś z tym samym zainteresowanie... Chwila, stop. Poznała. W dość niesympatyczny sposób poznała. Sasori Akasuna. Czerwonowłosy idiota, który nie umie przyjąć krytyki. Warknęła jakieś przekleństwo pod nosem, zwracając uwagę chłopaka.
   - Na pewno wszystko okej?
   - Tak tak... - pokręciła twierdząco głową. Tak naprawdę, nie miała pojęcia po co tu przyszła. Mogła przecież zrobić ją sama. Ale upierała się, że musi być od niego lepsza. Dlatego tu jest. I denerwuje się ze wstydu, bo nie wie co chcę kupić.
   - Wychodzę. - zza drzwi od zaplecza, wyłoniła się postać dziewczyny. Była wysoka, bynajmniej wyższa od Yuny, włosy spięte miała w wysokiego kucyka. Ubrana była w bardzo zwiewną sukienkę, co lekko ją zdziwiło. Jest 5 stopni ciepła, niektórzy chodzą w szalikach i rękawiczkach, a ona w tym.. Nie ocenia ludzi, ale coś jej świtało. Nie, czekaj stop. Wybij to sobie z głowy. Ona nie mogłaby...
   - Znowu jedziesz do ojca? Nie możesz wytrzymać tygodnia od tego starucha? - westchnął podając jej klucze. Zielonooka odetchnęła z ulgą. Pierwszy raz cieszy się z faktu, że jej domyślenia się nie sprawdzają. Dziewczyna piękna, nie może się zmarnować! 
   - Nie przesadzaj Kankuro.. Może uda mi się wyciągnąć od niego trochę kasy. - pacnęła w czoło chłopaka. Wywrócił teatralnie oczami i znowu spojrzał na Yunę. Dziewczyna starała się ściągnąć jedną z części na górnej półce. Stawała na czubkach niebieskich trampek, ale nie dosięgała. Westchnął z politowaniem. Odszedł od dużej, brązowej lady sklepowej i zdjął przedmiot z regału. Yuna odwróciła się, nadal trzymając rękę w górze. Fuknęła coś ze złości i odebrała chłopakowi jej zakup.
   - Ta, nie ma za co. - złączył ręce z tyłu głowy, patrząc na nią z góry. Wyglądała, dosyć śmiesznie. Stała przed nim, naburmuszona jakby jej zabrał zabawkę. - Kupujesz?
   - A co cię to obch... Tak. - zakryła twarz dłońmi, na znak zażenowania swoją odpowiedzią. Brunet zaśmiał się cicho i wstukał na kasie cenę przedmiotu.
   - Do widzenia. - odrzekła, nadal na niego nie patrząc. Kankuro jakby rozbawiony jej zachowaniem, pomachał na do wiedzenia. W duchu miał nadzieje, że kiedyś ją jeszcze spotka.

 Wyszła ze sklepu zdenerwowana jak nigdy. Ten burak, nie musiał jej pomagać, sama by sobie poradziła! A tak, pokazała, że jest słaba i nie umie sobie poradzić... Spojrzała na zegarek. 16:36. Jeśli chce zdążyć, przed poniedziałkiem to musi się troszkę pospieszyć. W końcu, w niedziele jest wielki dzień dla Sachyi. Omówiły się, że wyjdą z domu, kiedy ona będzie robić projekt z Deidarą. Właśnie! Ona sama, nie zrobiła jeszcze projektu z Ayumi.. No cóż, trzeba się pospieszyć. Już szybszym krokiem skręciła w uliczkę prowadzącą do jej bloku.Ale niespodzianka. Przed jej blokiem stał sam Pan Sasori Akasuna. Otworzyła szerzej oczy, ze zdziwienia. Podeszła do niego i pierwsze co poczuła to zapach alkoholu.Bleh, obrzydlistwo.
    - Co ty tu robisz Sasori? - spytała. Marionetkarz zignorował ją, nadal patrząc się na blok dziewczyny .   - Spytałam, co tu robisz. - warknęła zirytowana, posyłając chłopakowi cios w ramię. Dopiero po tym się otrząsnął.  Spojrzał na nią brązowymi, podkrążonymi oczami i uśmiechnął się lekko.
   - Czekam na ciebie. - powiedział zachrypiałym głosem. Dziewczyna poczuła mocny zapach alkoholu z jego ust. Cofnęła się o krok, a Sasori za nią. Nie dał za wygraną.
   - Na mnie? Coś ode mnie chcesz? - warknęła w stronę chłopaka. Otrzymała tylko lekki chichot chłopaka. Znów na nią spojrzał. Ale nie tak jak wcześniej.Jego brązowe tęczówki i delikatny uśmiech ma twarzy ukazywał spokój i dobroć. Yuna aż drgnęła ze zdziwienia. Znów chciała się cofnąć krok w tył, ale kosz na śmieci jej to uniemożliwił. Upadła by, gdyby nie czyjeś ręce opatulujące się wokół jej tali. Przez chwilę zawisła w powietrzu, by teraz poczuć ciepło bijące się spod kurtki chłopaka. Oszołomiona rudowłosa, którą Akasuna przyprawił o szkarłatne rumieńce jest teraz w jego objęciach, a on sam wdycha zapach jej włosów.
 - Mała, głupiutka Yuna. - delikatnie pogłaskał ją po głowie. Podniosła ją ku niebu, by znowu spojrzeć mu w oczy. Chciała coś powiedzieć, ale czerwonowłosy jej nie pozwolił.
 - Cii.. Wszystko już wiem, Yuna. - kontynuował, opierając swoje czoło o jej. W jej głowie kłębiły się różne myśli. O co mu do cholery chodzi?! Próbowała uwolnić się z uścisku Akasuny, ale był zbyt silny. Nie wspominając, że części które kupiła, boleśnie wbijają jej się w udo.
  - Sasori, co ty odpier... - znów jej przerwał. Tym razem nie słowami, lecz delikatnym pocałunkiem złożonym na jej ustach. Zawstydzona i oszołomiona Yuna nie wiedziała co ma o tym myśleć. Gdy chłopak odsunął się na jakąkolwiek odległość wypuściła głośno powietrze z ust. Popatrzyła na niezdarnie poruszającego chłopaka, który machał jej na pożegnanie, zostawiając ją samą przed klatką.
  - Co..Co to właściwie było?!


~~~~~~~
Dum dum dum! Hah, powiem tak, że nie zbyt ogarniam końcówki, bo piszę pierwszy raz i chcę, żebyście ocenili :3 Więc rozdział już jest. A i może ja wyjaśnię sytuację Sasoriego.
Gdyż był, jakby to powiedzieć "najebany". Stąd to jego zachowanie xD
Czekam na opinię :>

Podobało się?
Skomentuj~!

Spis treści

Rozdział 1 www.konohahighschoolstoriesbynanami.blogspot.com/2013/07/rozdzial-1-poczatek.html">