Layout by Raion

Zapowiedź

W sumie to sama nie bardzo wiem co będzie w następnej nocte. XD Cóż, niespodzianka! XD

wtorek, 27 sierpnia 2013

Zdaje się na waszą twórczość!

- No napisz coś wreszcie! - krzyknął zbulwersowany Deidara.
- Kiedy nie mogę... - jęknęła dziewczyna i z mocnym hukiem położyła głowę na biurku.
- Co ci tak zaprząta tą głowę? - podszedł do niej Sasori podniósł jej głowę łapiąc za włosy. W jej oku dostrzegł iskierki. Szatynka podparła się łokciami o stolik i rozmarzonymi oczami spojrzała na dwóch chłopców.
  - A może by tak... Zrobić SasoDei? - spytała patrząc na nich na przemian. Deidara zrobił się czerwony jak burak, co próbował ukryć pod wystająca grzywką. Sasori zmarszczył brwi.
  - Nie zrobisz tego. - warknął czerwonowłosy. Ta tylko zachichotała. Odwróciła się przodem do monitora i słychać było tylko stukot jej palców o klawiaturę.
  - Nie no proszę cię, Natalka. - zaakcentował ostatnie słowo niebieskooki. Dziewczyna tylko prychnęła, a do pokoju wpadła zdenerwowana Sachyia.
 - Czy ja dobrze usłyszałam SasoDei? - mówiła poddenerwowana. Szatynka tylko mruknęła coś niezrozumianego. Sachyia gwałtownie złapała ja za ramiona i szybko potrząsała.
 - Nie! Nie zgadzam się! - krzyczała na oszołomioną autorkę. Gdy ją puściła posłała jej minę zbitego psa.
 - Ale... czemu? - powiedziała uśmiechając się chytrze. Zignorowała jej starania i miała wrócić do pisania, gdy odezwał się Dei.
  - No właśnie dlaczego? - wszyscy spojrzeli się na rumieniącą się brązowooką.
  - Nie.. ja... nie ważne. - powiedziała i odwróciła się napięcie. Autorka westchnęła.
  - Skoro nie chcecie SasoDei, to zdam się na wyobraźnie czytelników. - powiedziała i opublikowała post.

sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział czwarty - " Niespodzianka"

Na początek taka mała notka ode mnie ;D Naprawdę zachęcam do obejrzenia anime Shingeki no Kyojin! Kiedyś o tym słyszałam ale pierwszy odcinek, czy jego 10 sekund mnie nie przekonało. I widziałam te wszystkie obrazki z Levim itp. Potem zobaczyłam ten jak dla mnie zaczepisty opening! I to wszystko zachęciło mnie do obejrzenia. I nie żałuje! Naprawdę polecam, sporo akcji, pierwszy odcinek doprowadził mnie do płaczu XD(tak jak wszystkie które dotąd obejrzałam, a moge powiedzieć, że nie należe do osób łatwo się wzruszających ;D dop.aut) i do lekkiego strachu gdy zobaczyłam tych tytanów. Ale potem już po prostu żyłam z nimi ! Zachęcam mocno XDD No i zachęcam do czytania kolejnych rozdziałów :)



 Naruto wychodził ze szkoły. Miał do załatwienia kwiaty dla mamy. Tylko jakie on miał kupić? Róże? O nich Naruko nic nie wspominała. Chyba. Tulipany! Nie o nich chyba też nic nie mówiła. Ehh.. Jestem beznadziejny. Podrapał się w tył głowy. Wiem! Kupie mix kwiatków. Znaczy się bukiet. Mam nadzieje, że Naruko coś wymyśli i nie poda jedzenia kupionego w pierwszym lepszym sklepie spożywczym. Naruto ciężko westchnął. Jeśli wyda na te kwiaty dużo kasy, nie starczy mu na nową płytę "One ok Rock". A wychodzi już za tydzień! Znając życie tata mu nie pożyczy, bo "Z tymi ocenami, zasłużyłeś?" Chociaż i tak jest dopiero pierwszy dzień szkoły. Ale znając Naruto dostanie prędzej czy później jakąś jedynkę. Dlaczego on trafia na ludzi, którzy się na niego uwiązują?! (nie znalazłam lepszego słowa, gomen ;_; dop.aut) Chociaż jego wujek Iruka jest nauczycielem japońskiego, ale akurat nie u niego w liceum. Chyba, że jakiś nauczyciel w dziwny sposób odejdzie ze stanowiska nauczyciela japońskiego. Blondyn nieznacznie się uśmiechnął. Już on znajdzie jakiś sposób na uprzykrzeniu komuś życia. Potrzebna będzie tylko mała pomoc Kiby. Naruto zauważył kwiaciarnie. Wolnym krokiem wszedł do sklepu, a dzwoneczek zadzwonił lekko. Zza blatu wyłoniła się postać dziewczyny. Z wyglądu rok starsza od niebieskookiego. Włosy spięte miała w kucyka a twarz lekko przykurzoną. Najwidoczniej szukała czegoś w szafce obok blatu. 
   - Dzień doby panu. - uśmiechnęła się ciepło otrzepując kurz z małego noska.
   - Dlaczego panu? Naruto jestem. - wyszczerzył się. Na twarzy granatowowłosej pojawiły się niewielkie rumieńce. 
   - Ayumi. - podała mu swoją dłoń a on ją uścisnął.
   - No Ayumi. - zaakcentował ostatnie słowo. - Potrzebuje bukiet kwiatów.
   - Jakich ? - spytała przygotowując nożyczki i wstążkę.
   - Etto... - podrapał się w tył głowy. Niebieskooka widząc jego niewiadomą minę uśmiechnęła się nie widocznie. Wyglądał dość słodko.
   - Mogą być fiołki? Będą idealnie pasować. - uśmiechnęła się
   - Tak... Wiesz chodziło mi o takie połączenie ze sobą kilku rodzajów kwiatków. - powiedział patrząc na czubki butów.
   - Rozumiem. Ale wiesz, że to będzie cię drożej kosztować? - odpowiedziała.
   - Drożej? - spojrzał na nią. - To niech będą te fiołki. Mam nadzieję, że się nie wścieknie. - wzdrygnął się.
   - To zabieram się do pracy. - uśmiechnęła się do blondyna i poszła na zaplecze. Po chwili przyszła z wazonem pełnym fioletowych kwiatków. To pewnie te fiołki! Pomyślał niebieskooki.
Boże jakim jestem durniem pewnie, że to one! klepnął się w czoło co zobaczyła Ayumi.
   - Wszystko w porządku? - zapytała.
   - Tak, tylko uświadamiam sobie swoją głupotę. - powiedział na co granatowowłosa zachichotała lekko. Naruto uważnie ją obserwował. Jak wybierała najbardziej zadbane zielska. Jak obcina koncówki i zawiązuje wstążką. I układa ładne dodatki to całego bukietu. Wyglądała tak pięknie. Zaraz o czym ty myślisz głupku! Potrząsnął głową. Przecież kochasz Sakurę! Chociaż jakby pomyśleć cały czas mnie odrzucała i wykorzystywała. Blondyn posmutniał. Jakby nie patrzeć od zawsze wolała Sasuke i starała się go zdobyć. Nie zwracała na niego najmniejszej uwagi. To go bolało.
   - Już skończone. - powiedziała odchodząc od blatu z bukietem. - Naruto? Wszystko okej? - dodała patrząc na niego. Wydawał się przygnębiony. Ale ocknął się.
   - O.. Okej dzięki. - speszył się gdy ujrzał jej twarz tal blisko swojej. - Ile płacę? - spytał wyciągając portfel.
   - Nic nie płacisz. - powiedziała chowając jego portfel z powrotem do kieszeni. - Ja ciebie zapłacę. - uśmiechnęła się co wprawiło blondyna o delikatne rumieńce. - Mam nadzieję, że twojej dziewczynie się spodoba. - powiedziała i podeszła do kasy.
   - Tak, wielkie dzięki. - dodał i wyszedł z pomieszczenia. Szedł przez chwile z oszołomieniem wypisanym na twarzy. 
   - Zaraz... ONA POWIEDZIAŁA DLA MOJEJ DZIEWCZYNY?! - wykrzyknął na co przechodni spojrzeli się na niego zażenowanym wzrokiem. Lecz domyślili się, że to tylko nastolatek i wrócili do poprzednich zajęć.
                              *                                  *                                    *
Itachi już nie mógł się doczekać. Siedział w krzakach z Konan od ponad godziny. Czarnowłosy był bardzo podniecony tym faktem jednak dziewczyna nie. Wydawało to jej się jej głupie, siedzenie w krzakach i podglądanie czy jego brat przypadkiem nie idzie zbyt wcześnie.
   - Konan widzisz to co ja? - szturchnął ją łokciem.
   - Hę? - odwróciła się. I zauważyła Sasuke wracającego ze szkoły. Wyglądał na zmęczonego.
   - I zobacz też to. - odwróciła głowę lekko w prawo. Tam dostrzegła grupkę dziewczyn zmierzające w jego stronę. 
   - Przygotuj aparat. - uśmiechnął się szatańsko na co Konan tylko westchnęła. Gdy dziewczyny były wystarczająco blisko brata Itachi'ego dwójka przyjaciół była już gotowa. Czarnowłosy wstrzymał oddech i wytrzeszczył oczy.
   - SASUKE - KUN JESTEŚ! - powiedziała jedna z nich.
   - HĘ? - odpowiedział zdziwiony.
   - OBIECAŁEŚ, ŻE SIĘ GDZIEŚ PRZEJDZIEMY. - powiedziała jakaś brunetka uwieszając mu się na szyji i całując w policzek. Sasuke tego nie rozumiał. Niczego nikomu nie obiecywał. Chyba, że ten dureń Itachi coś wymyślił. Odruchowo spojrzał się w stronę zarośli. Tam z bananem na twarzy siedział Itachi i Konan robiąca zdjęcia. Kruczowłosy tylko westchnął. Wiedział, że jeśli z nimi nigdzie nie pójdzie to będzie afera na całe liceum. Jednak, gdy pójdzie zginie w męczarniach przy piskach tych bab.
   - No dobra, chodźcie się przejść do parku. - odpowiedział znudzony.
   - JASNE!!! - wykrzyknęły przyprawiając chłopaka o ból głowy. Itachi spojrzał porozumiewawczo na dziewczyne.
   - Konan idziemy za nimi. - uśmiechnał się szyderczo.
   - Jasne. - odpowiedziała. Bo co miała zrobić? Obiecała mu przecież, a obietnic dotrzymuje. 

              *                                        *                                         *
" I co ja teraz zrobię? Ostatnia klasa gimnazjum, egzamin a ja nadal nic nie umiem! Hinatka miała mi coś załatwić, ciekawe czy jej się uda" myślała przez krótką chwilkę. Właśnie wracała od koleżanki. Ona też za bardzo jej nie pomogła. Cóż musiała się albo systematyczne uczyć. Na to ostatnie słowo lekko się wzdrygnęła. Albo poprosić kogoś o pomoc. "Eeh, jakie to trudne" pomyślała. Wyciągnęła z granatowej bluzy białe słuchawko już miała je podłączyć do telefonu, gdy usłyszała głos jakiegoś chłopaka.
    - Nie Akamaru! Stój! - krzyknął ktoś z oddali. Hanabi lekko uniosła głowę, a przed oczami zobaczyła tylko białe futro. Pies z olbrzymią prędkością wpadł na nią co skończyło się upadkiem. Zwierzę przygniatało ją swoim ciałem jednocześnie liżąc po twarzy. Z początku dziewczyna była lekko oszołomiona ale zaraz zaczęła głaskać niesfornego psiaka, na co on odpowiedział radosnym merdaniem ogonem. Zdyszany chłopak w końcu dotarł do pupila zdjął go z dziewczyny i zbeształ.
    - Akamaru! Nie wiesz, że na obce dziewczyny się nie skacze? - zbeształ go. - Przepraszam za niego nigdy wcześniej tak nie robił. - podrapał się nerwowo po czym pomógł dziewczynie wstać. - Swoją drogą nigdy nie lizał przypadkowych ludzi, można powiedzieć, że jesteś wyjątkowa. - uśmiechnął się do niej ciepło co przyprawiło dziewczynę o delikatne rumieńce.
   - Dz..dzięki. Jestem Hanabi.  - odpowiedziała cicho. 
   - Jestem Kiba! No to co Hanabi? Zabieram cię na przeprosinowe lody. Chyba, że nie chcesz. - uniósł ręce w geście obronnym.
   - W sumie, nie mam nic do roboty. Chętnie skorzystam z twojego zaproszenia. - uśmiechnęła się do niego.
   - To idziemy! Wstawaj Akamaru! - obudził swojego psa leżącego pod ławką.
   Hanabi siedziała nad fontanną. Czekała na czekoladowego loda którego zamawiał Kiba. Przez cała drogę rozmawiali nawet dziwne, że tak dobrze się dogadywali. Dziewczyna dowiedziała się, że chodzi do klasy z jej siostrą Hinatą, a on, że ma spore problemy z angielskim. Chłopak zaproponował jej nawet pomoc! Może ten dzień skończy się lepiej niż myślała.
    - Proszę oto twój przeprosinowo-czekoladowy lód. - głos chłopaka wyrwał ją z zamyśleń. Wzięła loda od chłopaka, podziękowała i zabrała się za jedzenie. Przez ten czas nie odzywali się do siebie, lecz wysyłali ukradkowe spojrzenia. Hanabi czuła się trochę niezręcznie, zna Kibę nie całą godzinę. Za to Akamaru to wspaniały zwierzak! Jego futro jest takie miękkie, mógł by robić za poduszkę. Zachichotała lekko na myśl o tym psiaku jako podporę pod głowę. Kiba zauważył rozbawienie dziewczyny.
   - Hę? Ubrudziłem się gdzieś? - spytał bez przemyślenia.
   - Nie jesteś w 100% procentach czysty. - odwróciła głowę w stronę chłopaka i uśmiechnęła się lekko. - Wyobraziłam sobie tego psa jako poduszkę pod głowę
  - Akamaru? Heh, często na nim śpię. W sumie to on na mnie, ale to już drobny szczegół. - odpowiedział. Białooka wyrzuciła papierek do kosza i pogłaskała zwierzę po głowię, na co on szczeknął uszczęśliwiony. 
   - Chcesz w przyszłości być trenerem psów lub weterynarzem, czy Akamaru nie ma nic wspólnego z twoim przyszłym zawodem? - spytała.
    - Nie, te psy to nasza rodzina tradycja zawsze dostajemy takie na szóste urodziny. A tak to chcę zostać tłumaczem. - wyjaśnił jej dziwne gestykulując rękami.
    - SASUKE, ZRÓBMY COŚ! CHYBA NIE MASZ ZAMIARU SIEDZIEĆ TU CAŁY WIECZÓR! - do ich uszu doszły przeraźliwe piski. Oboje się wzdrygnęli.
     - Sa-Suke? - spytał sam siebie. Odwrócił się w stronę skąd dochodziły dźwięki. Kilka metrów dalej siedział zasypiający Uchiha, a wokół niego grupka dziewczyn. Zdziwił go fakt, że obok w krzakach chował się dziwnie podniecony brat czarnookiego i znudzona dziewczyna. Do tego fioletowowłosa robiła mu zdjęcia. Kiba był zdziwiony, ale nie tak bardzo jak Hanabi. No tak, przecież ona go nie znała, ma prawo się dziwić. Chłopak westchnął cicho. Wstał, podciągnął rękawy i powiedział.
   - Robi się późno, odprowadzę cię do domu. - oznajmił jej.
   - Nie, nie trzeba. Mieszkam niedaleko. - mówiła wciąż oszołomiona.
    - To chodźmy. - odpowiedział i skierował się do wyjścia z parku. Dziewczyna chwilę wpatrywała się w sytuacje ale zaraz dogoniła Kibę. Chłopak szedł powoli z rękami splecionymi z tyłu głowy. Oczy miał zamknięte.
   - Nie sądzisz, że powinniśmy mu pomóc? Nie znam gościa ale wygląda na niezadowolonego.  - zrównała z nim krok. Ten otworzył lewe oko i popatrzył się na nią z politowaniem.
   - On sobie poradzi, nie martw się. - westchnął. - Nie raz to wałkował. - dodał ciszej tak, żeby dziewczyna tego nie usłyszała. Doszli do wyjścia z parku. Chłopak przystanął na chwilę.
   - To ja spadam w tamtą stronę na pewno nie chcesz, żebym cię odprowadził? 
   - Spokojnie, nie jest aż tak ciemno poradzę sobie. - uśmiechnęła się do niego.
   - To pa. - odwzajemnił uśmiech i skierował się na prawo, zaś Hanabi na lewo.
    - Pozdrów Hinatę! - dodał.
   - Jasne, narazie! - krzyknęła na odchodnym i zniknęła za zakrętem.

              *                                     *                                   *
Młoda Uzumaki szykowała kolacje przeprosinową dla swojej mamy. Bądź co bądź ale niepotrzebnie ją dzisiaj złościła. Dochodziła 19.30 nie ma ani mamy, ani Naruto, ani Minato.
Z jednej strony to dobrze, bo w ostatniej chwili dowiedziała się, że Kushina przyjdzie wcześniej więc nie mogła zrobić deseru. Za to ma więcej czasu na zrobienie idealnej lazanii.
To ulubione danie jej mamy i potrawa która tylko umiała zrobić. Ubrana w zielony fartuch swojej matki Naruko sprawdzała ostatnie rzeczy na stole.
   - Widelce są, szklanki, noże, podkładki są, są, i są. - mruczała obchodząc stół do okoła.
   - Ulubione kwiaty w wazonie mamy są... ZARAZ GDZIE?! - wykrzyknęła. 
    - Cholera zapomniałam o tak istotnej rzeczy. - plasnęła się w czoło. Czekaj... Przecież to ten matoł miał przynieść kwiaty! Gdzie on się podział?! Spokojnie Naruko, miał ją odebrać z pracy. Już wszystko jasne. Uspokoiła się. Weszła do kuchni i wyjęła swoje popisowe danie. 
    - Jeśli oni zaraz nie wrócą to wystygnie. - mruknęła. Nagle zza drzwi usłyszała krzyki.
     - Naruto, do jasnej anielki wpuść mnie do własnego domu! - usłyszała głos swojej rodzicielki. Podreptała szybko do drzwi i napięcie otworzyła drzwi. Jej mama stała dosłownie 10 centymetrów przed nią a Naruto trzymał ją z tyłu by nie wchodziła.
    - Czuje coś... Co wy kombinujecie? - spytała przeszywając dziewczynę od czubka głowy aż do stóp. Fartuch przyciągnął jej największą uwagę.
    - Mamy gości, że coś gotujesz? - znowu spytała. Naruko nic nie odpowiedziała tylko posłała bratu mordercze spojrzenie. Wpuściła zdziwioną Kushinę do środka i zatrzasnęła drzwi przed Uzumakim, samej zostając na klatce.
    - Jak można na ciebie tak długo czekać? Gdzie masz kwiaty? - blondyn podał jej bukiet a dziewczyna westchnęła.
    - Miały być chryzantemy, a nie fiołki. - jęknęła.
    - Powiedziała, że jej się podoba. - wzruszył ramionami. Naruko myślała, że zaraz go udusi. Wypuściła powietrze z ust i weszła do środka a za nią chłopak. Gdy przekroczyli próg domu zobaczyli uśmiechnięta mame przy stole. W ręku trzymała widelec i nóż.
   - To co dzieciaczki? Długo będziecie trzymać tą lazanie w niewoli? - uśmiechnęła się przerażająco. Jej wzrok mówił jedno. ONA. CHCE. JEŚĆ. Nastolatkowie wzdrygnęli się. Naruto odważył się zacząć rozmowę przysiadając się do mamy.
   - No, ten...- próbował załagodzić napiętą atmosferę. - Dostałem szóstkę z historii!
   - Kłamiesz...
   - Już nic nie mówię... - położył głowę na stole. Blondwłosa nakładała jedzenie na talerz. Od dzisiejszej kolacji zależy całe ich życie w przeciągu trzech miesięcy. Nie może nawalić. Wyszła z kuchni trzymając dwa talerze. Postawiła jeden przy prawie śliniącej się już Kushinie i usiadła przed Uzumakim.
   - Czy nie powinniśmy zaczekać na tate? - spojrzała na jedzącą już matke.
   - Oj  tam zaraz tata. Odgrzejemy mu w mikrofalówce. - wywróciła oczami. Dziewczyna westchnęła. Szykuje się ciężki wieczór. W domu rozległo się pukanie. Do domu wrócił Minato. Wyglądał na nieco zdenerwowanego.
   - Hej. - powiedział nie patrząc na nich. Oni tylko mrukneli coś niezrozumianego.
   - Odgrzewać ci? - spytała blondynka.
   - Nie dzięki, właściwie to musimy porozmawiać. - spojrzał na swoje dzieci. Oboje wymienili ostrzegawcze spojrzenia. Niebieskooki przysiadł się swojego syna. Podparł się o łokcie i spojrzał na dzieci.
   - Dostałem dzisiaj telefon on mojego brata. Rozmawialiśmy przez kilka minut. Dowiedziałem się, że jego żona  zaczęła pić. On sam też nie wytrzymuje, cały dzień przesiaduje w pracy, żeby ich utrzymać. Dzieciak też ma dość. - tu zatrzymał. Spuścił głowe i powiedział. - Rozumiecie o co mi chodzi? - pokiwali przecząco głową. Minato westchnął. - Poprosił mnię, żeby przez jakich czas ich syn był tutaj. - skończył.
   - Chcesz powiedzieć... - odpowiedziała zszkowana Naruko.
   - Że on tu... - wtrącił swoje trzy grosze Naruto.
   - Chce powiedzieć, że przyjedzie do nas Menma. - dokończył za nich.
   - MENMA?! 

niedziela, 11 sierpnia 2013

Mały bonus ;>

Więc tak, niedługo dojdzie (bynajmniej bardzo tego chce) do 500 wyświetleń! Z okazji tak pokaźnej sumki chciałabym wam zaproponować taką małą niespodziankę. Mianowicie jeśli dojdzie do tych pięciu stówek przyjmę każdą propozycje na jednopartówkę. Hentai, yaoi, yuri lub włączenie waszej osoby albo jakieją waszej wymyślonej postaci czy z anime. Może być to też jednopartówka z jakiegoś anime :-)   na przykład chcecie dzień z liceum Iwatobi (anime free!). Jeśli chcecie taką zabawę to przyjmuje wszystko w komentarzach. Pokażcie, że jesteście aktywni ;>>


   EDIT!
 Z JEŚLI BĘDZIE JUŻ 500 WYŚWIETLEŃ TO DODAM HISTORIĘ Z LEKCJI PLASTYKI KTÓREJ NIE MA W ROZDZIALE TRZECIM XD

Rozdział trzeci - "Sabaku" część.2

Itachi i Konan wychodzili z sali od biologii. Wyraźnie coś knuli. Dziewczyna co chwile śmiała się z chłopaka i jego pomysłów, co nie spodobało się Yachiko.
   - Ty myślisz, że oni coś ten teges? - spytał Hidana rudowłosy. Ten tylko spojrzał na niego z politowaniem.
   - A co zazdrosny? - zakpił sobie. - Może po prostu ze sobą rozmawiają? Zachowujesz się jak dziecko. - westchnął.
   - Nie zachowuje się jak dziecko. - burknął. - Tylko to podejrzanie wygląda. - powiedział brązowooki.
   - Tak? Sprawdzę twoje "podejrzenia". Zobaczysz podejdę do nich i wszystko się wyjaśni. - schował dłonie do kieszeni spodni i przyśpieszył kroku. Lecz, gdy dochodził do nich usłyszał bardzo dziwne słowa. 
   - No coś ty! Przecież to niedozwolone. Jak możesz o tym myśleć w tym wieku! - tego siwowłosy się nie spodziewał. Słowa były jednoznaczne. Oni są... Nie nie mogą! Hidan potrząsnął głową i podszedł do nich bliżej. Położył łokieć na ramieniu Itachi'ego i zaczął rozmowę.
   - O czym tak ćwierkotacie gołąbeczki? - spytał ich. Czarnowłosy posłał mu mordercze spojrzenie.
   - Ano, zobaczysz. - uśmiechnęła się. - Niespodzianka. - dodała i złapała Uchihe za rękę.  Ten nie sprzeciwiając się pobiegł za nią. Fioletowooki chwile wpatrywał się w ich oddalające się sylwetki. Kiedy zniknęli z pola widzenia Jashinisty odwrócił się do przyjaciela. Nie miał zbyt zadowolonej miny. Można by rzec, że był lekko przygnębiony.
   - Nie. - przystawił mu swoją dłon do jego ust. - Nic nie mów. Wszystko widziałem. - dodał i wyminął chłopaka zostawiając go samego. Siwowłosy już nic nie rozumiał.
   - Dlaczego wszyscy są tacy tajemniczy? - jęknął.

                      *                          *                        * 
   W sali plastycznej swoje lekcje przygotowała Kurenai Yuhi. Miała swoją pierwszą lekcję z nową klasą. Postanowiła, że dzisiaj będą lepić z gliny. Prosta sprawa. Poukładała na wszystkich ławkach kawałki gliny i spokojnie czekała na dzwonek. W tym samym czasie (W11 XDDD dop.aut) klasa 1-E stała przed salą. Naruko rozmawiała z Naruto na temat przeprosin dla ich mamy.
   - Pójdziesz do kwiaciarni i kupisz jej chryzantemy. - rozkazała blondwłosa.
   - I jeszcze ja SAM mam do niej pójść i przeprosić? Chyba cię pogieło. - zaakcentował ostatnie zdanie. Ta mała, wredna istotka nie będzie mu rozkazywać. - Przecież, to ty ją tak rozzłościłaś. - burknął niezadowolony niebieskooki. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej. 
   - Okej... - odpuściła dziewczyna. - To ty pójdziesz po kwiatki a ja przygotuje dla niej obiad. Tylko jest jeszcze jedna rzecz o której zapomniałam... - powiedziała.
   - Jaka? - spytał Naruto.
   - Musimy ją jakoś wyciągnąć z domu! - powiedziała zdesperowana Naruko.
   - Heh, ja się tym zajme. - zaśmiał się chytrze i i skrzyżował ręce za głową.
   - Już się boje. - wzdrygnęła się. Jego pomysły są niebezpieczne. Albo beznadziejne. Jeśli masz wybór bierz te beznadziejne, nie ma ryzyka, że ktoś zginie.
   - Tylko wiesz, że będziemy musieli współpracować? - dopytywała się blondynka. Naruto przez chwile myślał, lub udawał, że myśli. A potem wybuchł śmiechem.
   - My... mamy... współpracować? - śmiał się jej prosto w twarz. - Widzę jakieś nowe żarty? - ciągle się śmiał trzymając za brzuch. - Policzymy się na przerwie Uzumaki - syknęła. Wyminęła zdezorientowanego brata i weszła do sali gdzie czekała już uśmiechnięta Kurenai.
   - Witajcie na pierwszej w tym roku lekcji plastyki! Ja nazywam się Kurenai Yuhi i będę waszą nauczycielką. - uśmiechnęła się. - Więc, nie będzie żadnych lekcji organizacyjnych  od razu przejdziemy do praktyk. Dzisiaj będziecie lepić z gliny! - dodała. Niektóre dziewczyny niechętnie wzięły do ręki coś co przypomina kupę błota. Chłopaki jednak już przygotowywali plan bitwy. Kurenai-sensei z początku nie była pewna czy dawać im ową rzecz. Ale skoro tak entuzjastycznie do tego podchodzą to była szczęśliwa. Do czasu.
   Itachi i Konan byli w drodze na zajęcia plastyczne Sasuke. Mieli wszystko wykute  w głowie, teraz tylko realizować. Zapukali lekko do drzwi z napisem "Kurenai Yuhi - plastyka"
   - Dzień dobry sensei. - ukłoniła się. - Przyszłam zrobić prace na konkurs, mam nadzieję, że nie przeszkadzam? - spytała.
   - Nie przeszkadzasz, proszę usiądź tam z tyłu. - uśmiechnęła się ciepło.
   - Kurenai-sensei, Itachi przyszedł ze mną. Może zostać?
   - Tak oczywiście. - odpowiedziała i zabrała się za uzupełnianie dziennika. Itachi i Konan szli do ostatniej ławki. Wybrali tą w środkowym rzędzie, za Sasuke. Będzie łatwiej im go wrobić. Fioletowowłosa wyciągnęła z torby siateczkę w którym znajdowały się małe części do orgiami które tworzyła. Będzie niepowtarzalne, zadziwiające, wspaniałe! Przynajmniej tak to sobie wyobraża. Itachi jednak nie był zadowolony tym, że będzie musiał składać papier. Ale widząc zdenerwowany wyraz twarzy Konan od razu wziął się za pracę. Trzeba zrobić wrażenie, a dopiero potem zacząć działać.
   - E Sasuke, to twój brat co nie? - spytał Kiba jednocześnie próbując stworzyć jakąś figurkę z gliny.
   - Taa, a co? - bąknął kruczowłosy. I on miał nie mały problem z gliną. Za to Shikamaru, najbardziej upierdliwy i leniwy koleś radził sobie świetnie. Chociaż nie każdy wiedział co to. Może sowa? Ale z innej strony wygląda jak kot. Kto wie? 
   - Nie nic tak się pytam. - skończył chłopak.
                          *                               *                                *
   - Wejść! - do gabinetu dyrektor Tsunade weszły 3 osoby. Chłopak z kapturem na głowie, blondwłosa dziewczyna i  najprawdopodobniej ich brat. Nie wyglądali zbyt przyjaźnie.
Temari, bo tak nazywała się dziewczyna ubrana była w szare dresy (XD dpo.aut)
I czerwono-białą koszulkę. Natomiast dwaj chłopcy w zwykła bluzę o jeansy ( xd nie mogłam się powstrzymać ;d)
   - Nowi uczniowie rozumiem? - spytała biorąc do ręki trzy kartki ze zgłoszeniami. - Czemu nie przyszliście na rozpoczęcie? - spojrzała na nich spod kartek.
   - Nie mogliśmy, dokańczaliśmy przeprowadzkę. - odpowiedziała blondwłosa.
   - Yhym, Temari, Gaara i Kankuro no Sabaku tak? - spytała znudzona.
   - Tak.
   - Tu macie plan lekcji. - podała im 3 kartki. - Jutro, godzina 8, lekcje z Kakashim, macie się nie spóźnić. - spojrzała na nich złowrogo.
   - Jasne . - rzuciła na odchodnym Temari i razem z rodzeństwem wyszli z gabinetu.
   - Będą z nim problemy... - westchnęła brązowooka i wyjęła z szuflady buteleczke sake.


WIĘC TAK NAPISAŁAM TO PUNKTUALNIE O 0:00 ZJARA XDDD. WIEC TAK NOE MAM PYTAŃ DO TEGO ROZDZIAŁU XD KOMENTUJCIE ! ;>


czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział trzeci - "Sabaku"

Yachiko siedział pod ścianą i rozmawiał z Hidanem, tak to chyba można było nazwać. On tylko słuchał a jashinista nadawał jak najęty.
   - E, ty... słuchasz ty mnie w ogóle?! - zdenerwował się siwowłosy. Nie dostał jednak odpowiedzi. Rudowłosy patrzył gdzieś w dal rozmarzonymi oczami. Fioletowookiego to tylko zachęciło. Przysunął się do chłopaka i przystawił swoje usta do jego ucha. Zebrał w sobie trochę powietrza i wykrzyknął najgłośniej jak się da.
   - Y ACHIKO! KONAN OBŚCISKUJE SIĘ Z DEI'EM! - brązowooki poderwał się jak szalony .
   - Konan czemu?! - jęknął przeraźliwie. Rozejrzał się po korytarzu. Każdy patrzył się na niego z politowaniem. Słychać było tylko stłumiony chichot. Yachiko momentalnie zbladł. Odwrócił się a Hidan parsknął śmiechem. W oczach miał łzy a policzki czerwone.
  - Ty.. ty mały siwy gejuchu! - krzyknął oburzony.
  - Tylko bez gejów prosze. - zrobił poważną mine. Jednak znowu się roześmiał. Rudowłosy tylko westchnął i usiadł koło Hidana.
   - Powiedz, czemu mi to robisz? - spytał
   - Po pierwsze w ogóle mnie nie słuchasz, a po drugie dlaczego po prostu nie przyznasz, że ona ci podoba? - mówił uspokojony.
   - Nie bardzo znam sie na tych sprawach ale...
   - Dobrze, że zaakcentowałeś to słowo. - przerwał mu. Fioletowooki tylko zgromił go wzrokiem numer.79 "zrób-tak-jeszcze-raz-a-oddam-cie-na-ofiarę-jashinowi".
   -  Ale ewidentnie widać, że coś do niej czujesz idioto. - dokończył. To fakt znają się od podstawówki. Mieszkają w jednym domu. Ale on mu nic nie powie. W końcu to Hidan!
   - Wiem to. - uśmiechnął się lekko.
   - Nie, nie wiesz. - zaprzeczył Yachiko.
   - Tak.
   - Nie?
   - Tak.
   - Nie?!
   - Nigdy ze mną nie wygrasz. - uśmiechnął sie chytrze.
   - Aaa, prosze cię przestań! Tak podoba mi się Konan! Ale nie nie powiem jej tego! - jęknął. Hidan uśmiechnął się jeszcze bardziej. Wstał i skierował się do sali 204 w której Konan najczęściej przesiaduje z Nagato.
   - Hidan? Gdzie ty idziesz, mamy jeszcze 5 minut do lekcji. - spytał zdziwony jego zachowaniem.
   - Jak to gdzie? Do Konan na najnowsze ploteczki. - skulił nogi i starał się zrobić słodką mine.
   -  No chyba dzisiaj nie sikałeś, nie powiesz jej tego. - przycisnął go do ściany.
   - Albo ja to zrobie albo ty. - wyrwał się z uścisku.
   - Zrozum stary robie to dla twojego dobra. Nie chce cię pocieszać jak ona znajdzie jakiegoś innego gościa.
   - Dobra... Zrobie to. Ale w odpowiednim czasie. - dodał.
                        *                                  *                
Konan siedziała w sali 204 i czekała na Itachiego. Nerwowo poruszając telefonem sprawdzając ile zostało minut do dzwonka. W końcu do sali wbiegł dziwnie ucieszony chłopak.
   - Siema Łasica.
   - Cześć... Heh... Dziwna sytuacja. - uśmiechał się głupkowato. Konan nie rozumiała o co chodzi. Pierwszy raz widzi tego idiote w takim stanie. Wstała i podeszła do czarnowłosego. Połozyła mu ręke na czoło.
   - Nie, nie masz gorączki, gadaj co się dzieje. - usiadła na ławce a zaraz po mniej Itachi.
   - No więc, szedłem sobie na spokojnie z lekcji od pana Madary i czekała na mnie bardzo rozweselająca niespodzianka. - zaśmiał się lekko.
   - Sasuke razem z dwoma gejami? A moze z trzema? - dopytywała się dziewczyna.
   - Heh, nie. - odparł stanowczo chłopak. - Podbiegła do mnie zgraja wytapetowanych blondyneczek z pierwszej klasy ( bez urazy dla wszystkich blondynek xD dop.aut) i zaczęły nawijać jaki to ja przystojny. W sumie miały racje. - wypiął dumnie pierś, a Konan zachichotała.
   - A mówiły jaki to jesteś skromny? - mówiła między salwami śmiechu.
   - Wracając, wszystko byłoby fajnie gdyby nie to, że to nie o mnie im chodziło. Tylko o Sasuke. - dziewczyna nie wytrzymała. Wybuchnęła śmiechem. Itachi wiedział jak zareaguje więc kontynuował. - Nie mogłem się powstrzymać, musiałem, poprostu musiałem Konan musiałem! - złapał dziewczyne za ramiona i potrząsnął. 
  - Itacz, już spokojnie, okej co się stało? - spytała z uśmiechem na ustach.
   - Powiedziałem im, żeby przyszły dzisiaj o 18 do nas do domu. Taka rekompensata za to.- powiedział z chytrym uśmieszkiem.
   - Rekompensata za to, że nazywały cię przystojnym? Kozacka samoocena. - zaśmiała się z jego żenującej miny. Co jak co, ale Itachi w tej wersji był lepszy, niż ten szytwny Uchiha. - Dobra ale co ja mam do tego? - powiedziała fioletowowłosa.
   - Jak to co? Musisz mi pomóc przekonać panią Kurenai, żeby zostawiła dzisiaj w kozie Sasuke. Najlepiej na jakieś dodatkowe zajęcia czy coś. Jego mina będzie bezcenna, gdy jak wróci zastanie swoje oddane fanki. - zaśmiał się chytrze.
   - Okej, tylko mam pytanie. Co ty taki złośliwy się zrobiłeś? - klepnęła go w ramię.
   - Ten mały czopek musi mi zapłacić za gitare. - skrzyżował ręce na piersi. Konan wolała się nie wtrącać. Jego wybuchy złości są nie przewidywalne. Wolała nie ryzykować
   - Pomoge ci. - uśmiechnęła się promiennie.
   - NIE MASZ TO ZROBIĆ TERAZ! ZROZUM WRESZCIE TERAZ ALBO NIGDY. - zza drzwi słychać było rozwścieczony głos Hidana. Chwile potem do sali wparowali skłóceni przyjaciele. 
   - Nie powiem teraz, bo...- nie dokończył, gdyż zobaczył dziwnie patrzących się na nich znajomych. Gdyby wzrok Yachiko mógłby zabijać, Hidan już dawno leżałby w grobie.
   - O dzień dobry Konan. - uśmiechnął się do niej. - Cze Łasica. - dodał ciszej.
   - Na co czekacie? Na miejsca. - ni stąd ni zowąd pojawił się Asuma - Sensei. I tak zaczęła się kolejna nudna lekcja matematyki.
                   *                        *                       *
W sali 212 odbywała się lekcja wychowacza klasy 1-E. Zajęcia prowadził Kakashi więc pierwszaki miały czas wolny. Hinata znudzona siedziała z książką przed sobą. " Jeśli nauczę się teraz, będę mieć wolny czas później!" ot co. Siedząca obok niej Sakura gadała z Ino o tematach nic dla niej nie znaczących. Gdy nagle poczuła wibrowanie w kieszeni spodni. Wyciągnęła telefon i otworzyła klapkę. 
   
    Od Hanabi:
Hinatka, mam mały problem. Profesor zapowiedział na jutro sprawdzian z Angielskiego. Ale wiesz przecież, że ja i tak nic nie umiem. Weź coś poradź, nie chce dostać kolejnej pały.

Białooka tylko westchnęła co nie uszło uwadze Naruto. Odwrócił się do niej i zaczął rozmowę.
   - Coś się dzieje Hinatka? - zapytał z troską blondynek.
   - Nie nic Naruto, tylko Hanabi ma problemy w szkole. - mówiła rumieniąc się dziewczyna. 
   - To chyba normalne, jest w gimnazjum? - zaśmiał się co niestety zauważył Kakashi.
   - Co ci tak do śmiechu Naruto co? - powiedział spod książki nauczyciel.
   - Nie nic Kakashi - sensei. - wypiął pierś i zasalutował. Klasa się zaśmiała.
   - To radze robić zadania. - odpowiedział.
   - E.. jakie zadania? - spytał.
   - O.. To jednak nic nie zadałem. Więc prosze 1-15. Proste, podstawowe rzeczy z gimnazjum poradzicie sobie. - puścił im oczko. - A i dzięki za przypomnienie. - dodał. Klasa popatrzyła na Naruto z mordem w oczach. Chłopak zaśmiał się nerwowo, i zaczął robić zadania.



czwartek, 1 sierpnia 2013

Amai Yujo - słodka przyjaźń.


     Gdyż jedyną wierną mi osobą komentującą jest Mika Arato, serdecznie zapraszam na jej bloga

                                         http://minanaczyliamaiyujo.blogspot.com/ 
Opowiada o dwóch przyjaciółkach radzących sobie z problemami współczesnego świata. Zachęcam do czytania ;)

Spis treści

Rozdział 1 www.konohahighschoolstoriesbynanami.blogspot.com/2013/07/rozdzial-1-poczatek.html">