Biegła ile sił w nogach.
- Shimatta Ayumi, niech cię szlak! - Dochodziła 7.10 a ona nie dobiegła do szkoły. To była chwila, tłum ludzi, przepychanka. Zobaczyła szkołę, w duchu już się cieszyła, że nie spóźni. I bum! Zderzenie czołowe z czymś twardym.
- Kuso, moje czoło. - jękneła.
- Nie, dzięki nic mi się nie stało. - zaśmiał się słabo. Teraz to zauważyła. Leżała na czyjejś klatce piersiowej. Podniosła lekko głowe i spojrzała na swoją "ofiarę". Był długowłosym blondynem o niebiskiech oczach. Włosy miał związane w kitke. Zarumieniła się lekko, gdy ten się jej przyglądał. Podniosła się do siadu. Lecz gdy zobaczyła, że leżą w bardzo dziwnej pozacji wstała. Byłą czerwona jak nigdy.
- Ja przepraszam, ale się spieszyłam na... - nie dokończyła tylko mocno plasnęła się w czoło. Blondyn z trudem powstrzymywał śmiech.
- Śmieszna jesteś. Deidara. - powiedział między salwami śmiechu. Wystawił jej swoją dłoń.
- Sachyia. - uśmiechnęła się i uścisnęła dłoń. Była tak przyjemnie ciepła. Zaraz, nie myśl o tym! Potrząsnęła głowa a blondyn pomógł jej wstać.
- Może chciałabyś pójść ze mną do szkoły? - zapytał z nadzieją.
- No jasne! - zaśmiała się lekko i puściła jego dłoń. - Ale jest po siódmej, jesteśmy spóźnieni.-spuściła głowe.
- E? Chyba masz coś w zegarkiem jest za pięć siódma. - poklepał ją po ramieniu i pokazał telefom.
- Faktycznie! - uśmiechnęła się.
- Jesteś tu nowa prawda? Nigdy wcześniej cię tu nie widziałem. - spojrzał na nią.
- Tak, razem z moimi przyjaciółkami przeprowadziłyśmy się do wujka Ayumi.
- A-Ayumi? - zapytał
- Ayumi to jedna z moich przyjaciółek. Cicha, spokojna kruczowłosa babka, kiedyś była inna ale pewne wydarzenie diametralnie ją zmieniło... - widocznie posmutniała. Mijali już któryś z kolei sklep z biżuterią. Jednak wyjątkowo przy tym się zatrzymała. Położyła rękę na szybie. Blondyn uważnie się jej przyglądał. "Dlaczego tak szybko odchodzicie?" Pomyślała, a z jej oczu poleciała łza.
- Ej co się dzieje, nie płacz. - przybliżył się do niej Deidara.
- Nie ja tylko... głupie wspomnienia. - otarła ostatnią z łez.
- Jak będziesz chciała się komuś wygadać to wal śmiało! - założył ręce za kark i uśmiechnął się ukazując rząd białych zębów.
- A teraz chodź, bo się spóźnimy. - pośpieszył ją.
* * * * *
- Dei, gdzie ty u licha jesteś? - mówił rozłoszczony czerwonowłosy. Od dziesięciu minut czeka na tego idiote. Miał się nie spóźniać. " Deidara, czekam jeszcze 2 minuty, potem moja cierpliwość się skończy"
- Sachyia japierdole... - westchnęła. - Pierwszy dzień i już się spóźnia... - zacisnęła mocniej pięści
- Spokojnie Yuna. - położyła koleżance ręke na ramieniu. - Zaraz przyjdzie, pewnie się jeszcze nie pozbierała. - zachichotała kruczowłosa.
* * * * *
- No i jesteśmy, wiesz w jakiej jesteś klasie? - spytał
- T-tak, dzięki za pomoc. - uśmiechnęła się i poszła w inną stronę. Niebieskooki wpatrywał się w odchodzącą dziewczyną. Była bardzo miłą osobą. I jeszcze jej zainteresowania! Ah, marzenie.
"- Można wiedzieć czym się interesujesz?
- Fascynuje mnie sztuka! Ale nie byle jaka! Glina, wybuchy to jest dopiero sztuka! - mówiła z iskierkami w oczach. Deidara wpatrywał się w nią jak oszołomiony. Czy ona właśnie powiedziała "wybuchy"? DZIEWCZYNO GDZIEŚ TY BYŁA PRZEZ TE WSZYSTKIE LATA?!
- Dei? Halo Dei mówi się do ciebie. - zachichotała widząc jego zdezorientowaną mine.
- Przepraszam, ale śmiem twierdzić, że interesuje nas to samo. - uśmiechnął się szelmowsko."
"On jest taki, nawet nie wiem jak to nazwać. Taki, taki poprostu boski! Mam nadzieję, że go jeszcze zobacze!" Odkręciła ostrożnie kran, i zmoczyła delikatnie ręce. Przyjemny chłód ogarnął jej twarz. Przetarła kilka razy oczy by stwierdzić, że to nie sen. Spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Pierwsze co rzuca się w oczy - dwa wielkie rumieńce. "Świetnie teraz, to czeka mnie kazanie...".
- Sala 203. - westchęła. - Czas poznać nowych ludzi. - zachichotała
Blondyn szedł środkiem korytarza. Cały czas zastanawiał się czy jeszcze spotka Sachyie.
Wreszcie doszedł do sali 203.
- Siema Saso. - powiedział w strone czerwonowłosego. Ten jednak nic nie odpowiedział. Ręce miał splecione wokół kłokci, a usta wykrzywione w wąską kreske.
- Sasori? - spytał nieco rozkojarzony niebieskooki. Chłopak tak jakby nigdy nic wyminął go i wszedł do klasy.
- Co tu się do cholery dzieje? - spytał sam siebie.
- SACHYIA GDZIEŚ TY BYŁA?! - wzdrygnął się. Tak wkurzającego głosu nie słyszał nigdy. Momentalnie odwrócił się. Zanim stały dwie dziewczyny i o dziwo do nich biegła uśmiechnięta brązowowłosa.
- Nie ważne, chodźmy. - złapała je za dłonie i weszły do klasy. Zaraz po nich wszedł blondyn.
- Witamy w nowym roku szkolnym nieuki. Do naszej klasy doszły 3 koleżanki. Przedstawcie się. - skierował w ich stronę. - Tylko bez żadnych wygłupów. - dodał patrząc wymownie na Hidana. On tylko wzniósł ręce w geście obrony. Madara - sensei był wymagającym nauczycielem. Chyba, że chodzi o siwowłosego. Wtedy jest bezradny.
- Jestem Sachyia.
- A ja Yuna.
- Ayumi. - uśmiechnęły się promiennie.
- I tyle? Nie macie, żadnych zainteresowań? - spytał zdziwiony nauczyciel.
- Owszem mamy, ale oni chyba nie chcą słuchać. - pokazała palcem na grupke uczniów. Każdy robił coś innego. Madara tylko westchnął.
- Usiądźcie gdzieś... - dodał rozczarowany. Dziewczyny tylko skineły głowami. Reszta lekcji każdemu minęła szybko.Tylko nie Yunie. Cały czas gadała o postawionych pod oknem marionetkach.
- Jak można tak schańbić te marionetki?! Ktoś to je robił musiał być dobrze naćpany albo poprostu nie umie ich robić! - powiedziała zdenerwowana zielonooka.
- Spokojnie, dowiemy się na przerwie... - jękneła zmęczona Sachyia
- Ja mam nadzieje. - fuknęła. One jeszcze nie wiedziały, ale wszystkiemu przysłuchiwał się już dobrze wkurzony czerwonowłosy. " Co ona sobie myśli ?! Najpierw Dei, teraz ta ruda... pożałuje tego...". Uśmiechnął się w duchu. Popamięta go na zawsze.
- Yatta, wreszcie. Plecy zaczynały mnie boleć. - jęknęła brązowołosa. - E.. Gdzie Yuna? - dodała
- JAK ŚMIESZ?! MYŚLISZ, ŻE NIE SŁYSZAŁEM CO MÓWIŁAŚ O MOICH MARIONETKACH?! KIM TY WOGÓLE JESTEŚ? - wykrzyknął Sasori
- Posłuchaj no, twoje marionetki są na poziome gimbazjalisty. - zadrwiła.
- Gimbazjalisty, tak... - żyłka na jego skorni zaczęła niebezpiecznie pulsować
- A nie, nawet oni umie lepiej... - sarknęła. Dla niego to było za dużo. Gdyby wzrok mógłby zabijać, Yuna już dawno leżałaby pod ziemią.
- Posłuchaj... Jak jesteś taka mądra, to przynieś w poniedziałek swoje marionetki... I porównamy je u pani Kurenai.
- Jasne! Szykuj się na porażke! - prychnęła i odeszła. Czerwonowłosy chwile wpatrywał się w nią i odszedł w swoja strone.
* * *
- Czy to on?
- Wyprzystojniał!
- I te jego bujne włosy...
- Sasuke jesteś boski!
- Chce cie mieć!
- NO chyba dzisiaj nie nałożyłaś tapety... On będzie mój!
- SAAASUKE-KUN!!! - wykrzyknęły w strone czarnowłosego. Jego mina była bezcenna. Coś w stylu " Co się właściwie teraz dzieje?"
- Sasuke jesteś taki boski, dasz się zaprosić na randke? - powiedziała jedna z nich.
- E..
- Ach ta twoja nieśmiałość. - powiedziała i cmokneła go w policzek. Dopiero teraz się ogarnął, ten dziki tabun fanek pomylił go ze swoim młodysz bratem. Oj chyba czas się zemścić.
- Jasne, przyjdzie dzisiaj o 18 pod mój dom. Pamiętacie adres prawda? - powiedział i puścił oczko do jednej z nich. Ta tylko westchnęła
- To ja czekam. - powiedział na odchodnym i pobiegł w strone Konan. Ona musi go wysłuchać.
WIĘC JEST DRUGI ROZDZIAŁ. MAM NADZIEJE , ZE SIĘ WAM SPODOBA. TROCHĘ SIĘ NAD NIM POMĘCZYŁAM ALE I TAK UWAŻAM, ŻE SŁABO WYSZEDŁ. CZEKAM NA WASZE KOMENTARZE :)
Nie prawda! Wyszedł Ci świetnie! Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńSpoczko ;) Powstają nam nowe pary w liceum :D Najbardziej jestem zainteresowana Sasorim i Yuną. Oboje mają zamiłowanie do marionetek *__* Udany rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapomniałabym wspomnieć o Deidarze rawr..
Pozdrawiam ;)